Kategoria , , ,

KrAAAch nadchodzi

W dzisiejszym artykule pobawię się trochę w wróżbitę który przepowiada złe rzeczy i poruszę, moim zdaniem, bardzo ważny a zarazem wyjątkowo ignorowany (zarówno przez graczy jak i publicystów) temat. Krach na rynku gier AAA i dlaczego już teraz powinniśmy szukać alternatyw i powrotu do korzeni w game developmencie.

Mianowicie, o co chodzi. Mamy końcówkę roku fiskalnego, w internecie pełno jest raportów ze sprzedaży wszelkich firm czy przedsiębiorstw, w tym gigantów przemysłu gier. Oczywiście większość oczy skierowanych było na Nintendo i wszyscy tylko czekali na wyniki sprzedaży 3DSa i WiiU żeby wykrzyczeć swoje "a nie mówiłem - Nintendo jest martwe!", ale jak się okazało, w porównaniu do innych Nintendo wcale nie stoi tak źle. Producenci tacy jak Nintendo, Sony i Microsoft mają się na tyle dobrze, ze żyją zarówno z gier jak i konsol a czasem i z innych rynków, ale takie Activision, EA, Ubisoft? Wszyscy odnotowali w ubiegłym roku straty.
"Ale jak to! Przecież Assasins Creed sprzedaje się jak świeże bułeczki, CoD i inne gry też!". Może i tak, te gry sprzedają się w milionach egzemplarzy, zarabiają dziesiątki milionów, ale to ciągle za mało. Przez ostatnich kilka lat, właściwie można powiedzieć mniej więcej od początku 7 generacji konsol rynek gier zaczął się gwałtownie zmieniać. Nasze maszyny zaczęły być prawie tak inteligentne, że zaczną robić nie długo za nas zadania domowe, a grafika przez nie renderowane wygląda jak żywy obraz zza okna. Gracze mają rozkoszne ciarki na plecach widząc nowe megaprodukcje i krzyczą "jeszcze! więcej!". Pierwszą rzeczą jaką oceniamy w grze jest jej grafika, ilość bajerów jaką w nią włożyli developerzy, którzy sami się prześcigają w pomysłach co by tam jeszcze upchać, ale większość z nas zapomina o najważniejszym - o kosztach.
W poprzedniej generacji konsol przyjął się przeciętny cykl developmentu dla gry wynoszący dwa lata. W poprzednich generacjach rzędu Snes'a czy PSXa był to rok. Koszta produkcji gier wzrosły o 300%, teamy kreatywne liczą teraz kilka set a nie kilkadziesiąt osób, technologie, patenty, innowacyjne rozwiązania, koszty produkcji - gry mają teraz budżety sięgające najdroższych filmów, tylko po to, by co roku dać nam nowego CoD'a.
Teraz, w 8 generacji, Activision ogłosiło, ze wydłużają swój cykl developerski z dwóch do trzech lat. Ubisoft ogłosił, że żaden z ich flagowych tytułów nie pokrył w ubiegłym roku kosztów produkcji, Nintendo sprzedaje obie konsole po kosztach, 3DS dopiero w 3 kwartale 2013 roku zaczął odrabiać straty, to są problemy wszystkich w branży, nie tylko kilku firm. W zeszłym roku na bruk z powodu niewypłacalności poszło kilkadziesiąt znanych nam firm takich jak Lucas-Arts a dzisiaj coraz głośniej mówi się o sprzedaży takich niegdyś kolosów jak Capcom! Po prostu przestaje się opłacać robić dobre gry. Jeszcze parę lat temu, gra która sprzedała się w granicach miliona egzemplarzy uważana była za hit, teraz, jak podają przedstawiciele firm takich jak EA - gry które sprzedają się słabiej niż 8 milionów, są nieopłacalne, bo nie pokrywają kosztów produkcji". Zastanówmy się nad tym.
Pamiętacie ile kosztowały gry w 4/5 generacji? około 45$, dzisiaj to już 60$, mówi się o konieczności podniesienia kwoty do 70$ by rynek AAA był wciąż opłacalny, ale w momencie, gdy gry zaczynają zbliżać się ceną do samej konsoli musimy zastanowić się czy to ma w ogóle jeszcze sens? Czy jesteśmy w stanie zapłacić 250 - 300zł za jedną grę? A co z rynkami takimi jak Brazylia które już teraz przez politykę wewnętrzną i wysokie koszta importu mają gry o 200% droższe niż my w Europie?

Powraca teraz pytanie o sam rozwój konsol. Z generacji na generacje, jedyne, co zaczyna się zmieniać to modele marketingowe, bo parametry konsol są już tak wygórowane, że w samym gameplayu zaczynamy je coraz słabiej odczuwać, grafikę można urealistyczniać i polepszać tylko do pewnego momentu, potem, to już zaczyna tracić sens...
I tu wkraczamy na bardzo dynamicznie rozwijający się ostatnimi czasy teren - swoistego rodzaju odpowiedź świata na problem rosnących kosztów produkcji gier, nie przekładającego się w ogóle na "fun" jaki z nich mamy - Indie Game Development. To gry tworzone z pasją, nie raz po kosztach, gdzie głównie liczy się pomysł i gameplay, już nawet nie grafika, ale bazują na korzeniach całego rynku gier, wracają do nich, są jak wyznania tęsknoty za tym co było i dowód na to, że lepsze parametry nie oznaczają lepszej gry. Znam więcej osób które grało w Minecrafta czy Fez'a niż w GTA V czy Last of Us. Zajrzyjcie na Twitcha czy Youtube - ludzie najchętniej nie grają wcale w flagowe, olbrzymie gry AAA których 30% z nas nawet nie potrafi porządnie uruchomić na naszych komputerach, które co pół roku musielibyśmy zmieniać. Gracz jest tym zmęczony i to ogromnie widać. Wygląda na to, że szykuje nam się wielka katastrofa na rynku gier AAA - produkcja przestaje być opłacalna, firmy upadają. Ale jak fenix z popiołów na zgliszczach starych teamów wyrastają małe studia indie i to one kiedyś wyznaczą przyszłość tej branży.
Jaka ona będzie? Czy i oni w końcu powtórzą dzisiejszą historię? Czy może nigdy do niej nie dopuszczą? Tego nie wie nikt.

Przechadzając się ostatnio po Cybermachinie, zauważyłam, że pub na stanie ma aż 3 konsole Nintendo: dwa Wii i jedno WiiU. Nie ma żadnej innej konsoli 8 generacji. Ktoś by powiedział "po co inwestować w martwy sprzęt, zwłaszcza taki jak WiiU który jest praktycznie konsolą Zombie którą wszyscy opuszczają, nawet wierne Ubisoft i Wii na które wychodziły gry albo dla dzieciaków albo jakieś takie brzydkie, jak z past-genu? Lepiej kupić PS4". Odpowiedź wbrew pozorom jest bardzo prosta i nie ma nic wspólnego z Fanboyizmem - koszta. Konsole Nintendo zawsze były tańsze od konkurencji a ostatecznie niczego im nie brakowało mimo licznych, niesłusznych zazwyczaj krytyk. Dostarczają solidne gry, także AAA, tylko że po niższych cenach i nieco niższych kosztach produkcji. To taki bonus za to, że czasem jest się do tyłu z technologią. WiiU ma teraz spore kłopoty jako konsola, wszyscy obwiniają za to pana Satoru Iwata i samo Nintendo, że nie znają się na marketingu etc etc. To prawda - Nintendo dało ciała w tej generacji, ale zarówno oni, jak i Sony mają jedną wspólna strategie, która być może zadecyduje o tym, że to właśnie tylko ta dwójka ostatecznie przetrwa na rynku konsol - Indie Self Publishing, darmowe licencje na Unity, wsparcie dla gier w HTML5 i ogólnie - duże wsparcie dla niezależnych twórców. WiiU może nie przyciąga do siebie EA, ale za to na Indie Devów działa jak magnes!

Świetny artykuł o tej sprawie napisało Polygon pod tym linkiem:
http://www.polygon.com/2012/10/1/3439738/the-state-of-games-state-of-aaa
Odsyłam zainteresowanych bardziej konkretnymi informacjami typu cytaty z wywiadów i konkretne liczby ze sprzedaży.

0 komentarze:

Prześlij komentarz